niedziela, 23 lutego 2014

I Kiedy znów się spotkamy, czyli Nathan i Lauren.


I'm at the edge of the world
Where do I go from here?
Do I disappear?
Edge of the world
Should I sink or swim?
Or simply disappear?
-Bring Me The Horizon-Sleepwalking




Siedział na schodach przy wejściu szkoły oglądając wychodzących z niej ludzi. Niektórych widział już któryś raz z rzędu, lecz w tłumie dostrzegał nieznajome mu twarze, które dopiero zaczynały naukę w tej dziwnej szkole, nie wiedząc pewnie co je czeka.
Bądź co bądź mogłoby się wydawać, że to zwykłe, amerykańskie liceum z drużyną football'ową, cheerleaderkami, drużyną szachową, szkolną drużyną kujonów, dziwaków, szkolnych gwiazdeczek. Ta szkoła miała jednak swój własny ustrój, była dziwna i odstawała od modelu typowej amerykańskiej szkoły. Co nie znaczy, że była świetna i wyjątkowa. Wielu jej nienawidziło, lecz uczęszczali do niej, by dostawać stypendium, mieszkać w szkolnym internacie i wyrwać się z jakiegoś powodu z domu rodzinnego.
Jednym z tych uczniów był Nathan Route. Nie pochodził on z biednej rodziny. Jego ojciec był posiadaczem sporej firmy, przez co nigdy nie narzekali na brak pieniędzy. Dostawał co chciał i potrzebował, aczkolwiek nie można było o nim powiedzieć, że jest rozpieszczony. Znał doskonale wartość pieniądza i szanował każdy grosz. Miał jednak dość tego, że rodzice manipulowali nim i chcieli kontrolować każdy jego ruch.
Pewnego razu jego przyjaciel, Michael, pokazał mu ulotkę informującą o możliwości nauki w szkole z internatem. Byłoby to świetnym rozwiązaniem; zero kontroli przez rodziców, byłby daleko od domu i nikt nie mógłby mówić mu, co ma robić. Providence jest około dwóch godzin jazdy od rodzinnego miasta Nathana, więc postanowił na drugi dzień pojechać tam i dopytać o szczegóły. Kiedy jego ojciec się o tym dowiedział zdenerwował się na chłopaka i zabronił mu kategorycznie wyjazdu do Providence. Nathan jednak nic sobie z tego nie robił. W nocy spakował się, zabrał ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy ( nie zapominając o gitarze ) i uciekł z domu przez okno. Resztę nocy spędził u swojego przyjaciela, a rano pożegnał się z przyjacielem, wsiadł w autobus i pojechał w poszukiwaniu nowego, lepszego życia.
Providence było przepięknym miastem, w którym Nat zakochał się od pierwszego wejrzenia. Było jego szansą na nowe życie, w którym nie będzie już manipulowany. Szkoda mu było tylko matki, która będzie musiała znosić teraz gadanie ojca.
Po wyjściu z autobusu od razu ruszył w kierunku jego nowej szkoły. Cieszył się, bo nie musiał iść daleko, a ręce mdlały mu od ciężaru bagaży. Wybrał jednak drogę przez park, w którym usiadł na ławce i wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Zapalił jednego i policzył ile mu zostało.
- Może wystarczy do jutra – mruknął, wkładając paczkę do kieszeni kurtki i odpalając papierosa. Mocno, raz po raz zaciągając się rozglądał się na boki. Zza wysokich kamienic wystawał budynek szkoły, a obok widać było internat. Niedaleko dostrzegł sklep.
- Dobrze wiedzieć, że nie będę musiał chodzić daleko, by nie umrzeć z głody ani z pragnienia.
Po spaleniu papierosa złapał za walizki i pomknął dalej.

***

Lauren siedziała w swoim pokoju, zaczesując swoje rude włosy w kucyk, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Nie spodziewała się nikogo, lecz podeszła i otworzyła drzwi.
- Mogę wejść? - zapytał wysoki szatyn uśmiechając się szeroko.
- Nathan! - krzyknęła rudowłosa rzucając się chłopakowi na szyję – pewnie, wchodź śmiało!
Po mocnym i długim uścisku Nat w końcu wszedł do pokoju, zdjął z pleców gitarę i usiadł na łóżko. Rozejrzał się po pokoju i mruknął do dziewczyny:
- Ale masz bałagan...
Ruda spojrzała na niego, chowając swoje kosmetyki do szafki i wrzucając ubrania do szafy. Odsłoniła firany i zasłony, wpuszczając do pokoju nieco światła słonecznego, przez co od razu zrobiło się w pokoju przyjemniej.
- Nie mówmy o bałaganie, lepiej powiedz mi, jak się tutaj znalazłeś!
- No więc tak.. - zaczął Nathan – Miałeś dość tego, że mój ojciec chciał zawsze i wszędzie kontrolować każdy, nawet najmniejszy mój ruch. Ja zawsze chciałem być niezależny, a dzięki Providence mam nadzieję, że moje marzenia się spełnią. O tej szkole dowiedziałem się od przyjaciela, który przyszedł pokazać mi ulotkę. Na następny dzień przyjechałem tutaj, żeby dowiedzieć się o zapisach, możliwości wynajmowania pokoju w internacie...
- No rozumiem rozumiem, ale co z twoim ojcem? Nie był zły? -zdziwiła się dziewczyna.
- Oczywiście, że był. Zakazał mi wyjazdu tutaj, lecz ja postanowiłem zrobić po swojemu i w nocy uciekłem z domu. Przenocowałem u przyjaciela, a z samego rana wsiadłem w autobus i oto jestem!
Lauren z niedowierzaniem wpatrywała się w chłopaka. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. W sumie, to sama nie wiedziała czym była bardziej zszokowana; faktem, że jej znajomy zdobył się na tak odważny a zarazem lekkomyślny czyn ucieczki z domu, nie mówiąc o tym prawie nikomu, czy tym, że znowu będzie chodziła z nim do jednej szkoły i dawna przyjaźń odbuduje się.
- A co z pokojem, masz gdzie mieszkać?
- Tak, wszystko załatwiłem. Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy, ale nie wyżyję z nich długo...
- Więc postaraj się o stypendium! - doradziła rudowłosa – Są stypendia dla sportowców, cheerleaderek, szkolnych mózgowców..
- Sportowców? - dopytał Nathan. Może nie był to najlepszy pomysł, ale wolał to niż siedzieć z jakimiś kujonami i rozwiązywać zadania, lub biegać z pomponami w obcisłych spodenkach na boisku, wyginając się i robiąc z siebie debila.
- Tak. Footballiści, koszykarze, siatkarze... Wybór jest przeogromny!
- To dobrze, lubię mieć w czym wybierać – zaśmiał się chłopak, spoglądając za okno. Trzeba było przyznać, że ruda miała piękny widok. Park, miasto, i rzeka.
- Lauren... -mruknął pod nosem.
- Słucham? -odpowiedziała dziewczyna.
- Ty znasz już dość dobrze te miasto, prawda? Mogłabyś mnie trochę oprowadzić?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, zakładając za ucho niesforny kosmyk włosów.
- Może teraz?
- Więc chodźmy! - odparł optymistycznie chłopak, wstając z łóżka i zakładając buty na nogi.

8 komentarzy:

  1. Czyli mamy nowego ucznia, tak? No proszę, proszę ^^
    Jeszcze za wiele nie wiadomo o naszych misiach-pysiach, na razie najbardziej szczegółowo nakreśliłaś postać Nathana i zdecydowanie mi się ona podoba. Lubię odważne osoby, które potrafią się wyrwać ze swojego komfortowego gniazdka i spróbować czegoś nowego, mam nadzieję, że wyjdzie mu to na dobre! Zresztą, jak widzę, nie jest w tym wszystkim całkowicie samotny, mam nadzieję, że dowiemy się czegoś więcej o początkach znajomości Lauren i Nathana :)
    I jestem w szoku, że tak szybciutko napisałaś!
    Aż ta seria mi się wydaje bardziej prawdziwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ja jeszcze nawet postaci do końca nie obmyśliłam, a Ty już notka.
    Trochę dowiadujemy się o Nathanie, wydaje się być ciekawą postacią, a do tego odważną. Mam nadzieję jednak, że z ojcem nie będzie mieć problemów i się pogodzą.
    Coś czuję, że z Nathana będzie sportowiec, bo zainteresował się tym stypendium.
    Szkoda, że tak mało o Lauren. Pisz szybko nową notkę, bo chcę dowiedzieć się czegoś więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jestem pod wrażeniem tempa! Chciałabym umieć produkować teksty tak szybko i sensownie. Naprawdę bym chciała...
    Nathan mi się podoba, bo bierze swoje życie we własne ręce, to się zawsze chwali i wydaje się być przy tym sympatyczny, taki zwykły, nienadęty. Trudna relacja z ojcem może się okazać ciekawa.
    O Lauren trochę mało, ale na pierwszy rzut oka wydaje się być kochana.
    Życzę dużo weny i utrzymania dobrego tempa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ho!
    Szybko, ale to wiesz :D. Trochę mam uraz do Nathana, ale to takie tam moje ;). Poza tym to naprawdę wydaje się być świetnym chłopakiem. Choć ja bym mu dała popalić za samowolkę w tym wieku :D. Lauren wydaje się być niesamowicie ciepła :). No, no... Tylko nie zostaw nas wszystkich w tyle!
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mamy rebelianta. Mam nadzieję, że go nie utemperujesz. Generalnie notka, bardzo miła i przyjemna w odbiorze. Wprowadza nas w świat Twoich dzieci (generalnie bez szczegółów, a szkoda! chociaż budzi apetyt na kolejną) i sprawia, że czuję się jakoś swojsko. Lauren wydaje mi się odrobinę tajemnicza, za to Nate poza tym, że jest nowym uczniem, jak dla mnie, może pretendować do gwiazdy szkolnej :D Człowiek wielu talentów, muzyka, sport, ciekawe czym jeszcze nas zaskoczy.
    Całuję,

    OdpowiedzUsuń